KS. STANISLAS GBEISSAY ACHI FDP

KS. STANISLAS GBEISSAY ACHI FDP –  FORMATOR I DUSZPASTERZ (3)

Po powrocie do Kenii poszedłem prosto do parafii, w której byłem diakonem. Ale po kilku miesiącach, kolejnym wezwaniu z Rzymu i liście, zostałem przeniesiony do Nairobi, do Domu Formacyjnego jako formator seminarzystów i ekonom wspólnoty. Jest to odpowiedzialność, którą będę pełnił przez prawie trzy lata, od 2012 do grudnia 2014 roku. W międzyczasie, jako formator, zostałem wezwany do odbycia programu formacyjnego oferowanego przez Papieski Uniwersytet Salezjański w Rzymie. Uczestniczyłem w nim przez 5 miesięcy, a więc sześć miesięcy we Włoszech, po czym wróciłem do Kenii, aby kontynuować moją pracę. W listopadzie 2014 r. otrzymałem telefon od delegata, który zaprosił mnie do wyjazdu na Filipiny, aby zastąpić współbrata z Brazylii, który opuścił misję. Po przyjeździe zostałem wysłany jako asystent na trzy miesiące do seminarium z 64 chłopcami. W maju tego samego roku otrzymałem przydział jako formator seminaryjny i kapłan wspomagany przez dwóch tirocinante. Będę pełnił tę odpowiedzialność przez 5 pięknych i pełnych wyzwań lat. Pod koniec roku akademickiego 2018-2019 poprosiłem o zwolnienie mnie z odpowiedzialności formatora. Następnie zostałem wysłany do Payatas, naszej parafii jako asystent proboszcza i regionalny administrator finansowy, jako pomoc dla przełożonego regionalnego. Trzy kolejne bogate i opatrznościowe lata. Potem przyszła kolejna zmiana w 2022 roku, zostałem poproszony o opuszczenie Payatas i udanie się do Luceny jako formator aspirantów. Oto jestem. Od sierpnia 2023 r., po wizytacji kanonicznej, zostałem mianowany przełożonym wspólnoty i odpowiedzialnym za naszą pracę społeczną i fundację.

Czy można to nazwać historią powołania? Raczej nazywam to historią życia. A łaska Boża jest tym, co prowadzi mnie w tej podróży. Nie zawsze tak radosną, ale przeżywam ją z radością i witam wszystko jako Opatrzność.

 

 

KS. STANISLAS GBEISSAY ACHI FDP –  ODKRYŁEM NOWE HORYZONTY MISYJNE (2)

Wszedłem w życie seminaryjne, które kojarzy się z czasem studiowania, poznawania Kościoła i Zgromadzenia. To do czego Pan Bóg mnie zaprosił przerosło moje oczekiwania i stało się fascynującym odkryciem nowych horyzontów misyjnych. Ale wróćmy do początków… Żyjąc w takim środowisku i dzieląc tę bliskość z seminarzystami, ojcami i siostrami, czułem coraz większe powołanie. Tak więc, po ukończeniu szkoły średniej, podczas gdy wybór był taki, aby zapisać się na uniwersytet, ja raczej skorzystałem z okazji, aby wstąpić do seminarium. Trzy lata filozofii w Wagadugu, Burkina Faso, rok nowicjatu w Bonoua, Wybrzeże Kości Słoniowej, dwa lata w Tirocinium w Anyama, gdzie dorastałem, a następnie trzy lata teologii w Abidżanie. Dziewięć pięknych lat minęło tak szybko, że zanim się zorientowałem, byłem u progu kapłaństwa. Nasz trzeci rok został przerwany przez kryzys wyborczy i polityczny w 2011 roku. Zakończyliśmy go z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Potem nadszedł czas profesji wieczystej, 30 sierpnia 2011 roku. Następnie moi towarzysze i ja otrzymaliśmy nasze zadania. Miałem wyjechać na dalsze studia do Włoch razem z innym kolegą z grupy. Od września do grudnia czekaliśmy na proces wizowy, który nigdy nie doszedł do skutku. Potem przyszły święcenia diakonatu. Jako diakon miałem pełnić gdzieś posługę. Nie mając wizy na moje zadanie, zasugerowano mi, abym w międzyczasie udał się do Kenii, podczas gdy proces wciąż trwał. I tak zaczęła się kolejna przygoda.

Pochodzący z kraju francuskojęzycznego młody człowiek został wysłany do anglojęzycznego kraju, który w rzeczywistości jest krajem Kiswahili i Kikuyu. Po przyjeździe zostałem wysłany do parafii Orionistów w Kaburugi, na ziemi Kikuyu. Duch Boży jest Panem wszystkich rzeczy. Uczyłem się jak mogłem języka Kikuyu i z radością wykonywałem mój sześciomiesięczny Diakonat. W akcie wdzięczności napisałem list do ówczesnego przełożonego generalnego, Don Flavio Peloso, FDP, oraz do przełożonego delegowanego, ojca Malcolma Dyera, FDP, w którym wyraziłem swoją radość z tego bogatego doświadczenia. Na koniec potwierdziłem moją gotowość do powrotu do Kenii, jeśli zostanie to uznane za konieczne. Następnie udałem się do mojego rodzinnego Wybrzeża Kości Słoniowej na święcenia prezbiteratu, które odbyły się 30 czerwca 2012 roku, wraz z trzema moimi towarzyszami z Togo. Wieczorem, kilka dni po święceniach, zadzwonił do mnie mój prowincjał i wręczył mi kartkę z pozdrowieniami od generała. W tej samej kopercie był list z nowym zadaniem. Zostałem wezwany do powrotu do Kenii. To było tak szybkie i zaskakujące. Przyjąłem to z posłuszeństwem i poddaniem się woli Bożej. Dalsze studia we Włoszech były teraz marzeniem, które nigdy się nie spełni.

 

 

 

KS. STANISLAS GBEISSAY ACHI FDP – MOJE POWOŁANIE DO KAPŁAŃSTWA (1).
Kiedy jestem proszony o opowiedzenie historii mojego powołania, żartuję, że nie mam historii, mam tylko powołanie.
Jestem ks. Stanislas Gbeissay Achi, urodziłem się 11 kwietnia 1981 roku, w liturgiczne święto św. Stanisława, biskupa krakowskiego i męczennika. Jestem starszym z czworga dzieci mojej matki, Katarzyny Anin.
Moja droga powołania może być podobna do drogi wielu młodych ludzi: naśladowanie. Widziałem seminarzystów, widziałem ich życie i zakochałem się w nim. Zobaczyłem księdza odpowiedzialnego za parafię, w której byłem, zobaczyłem ich życie i obiecałem być jednym z nich.
Urodziłem się na Wybrzeżu Kości Słoniowej, we wschodnim mieście Abengourou, w bardzo katolickiej rodzinie. Moja mama była członkinią chóru w katedrze w Abengourou, dziadek i babcia liderami i członkami Małych Wspólnot Chrześcijańskich. Wszystkie moje ciotki, wujkowie i kuzyni zostali wychowani w wierze chrześcijańskiej. W szkole podstawowej, aby uzyskać lepszą i tańszą edukację, zostałem zapisany do prywatnej szkoły prowadzonej przez metodystów. W ramach nauczania odbywały się tam zajęcia biblijne i doktrynalne. Jako młody chłopak zakochałem się w tym. Nie robiłem różnicy między metodystami a katolikami. Poza tym nasz dom znajdował się o krok od świątyni Zjednoczonych Metodystów. Wolałem uczęszczać tam na niedzielne nabożeństwa.
Moja mama w tym czasie przeprowadziła się do stolicy do pracy. Byłem z ciotką i dziadkami. Przed śmiercią dziadek poprosił mamę, aby zabrała mnie ze sobą do stolicy, co też po jego śmierci uczyniła. Byłem wtedy w piątej klasie szkoły podstawowej. Po przybyciu do miasta zostałem wezwany do zapisania się na katechizm w Kościele katolickim. Razem z moją kuzynką, która była dla mnie kimś więcej niż starszą siostrą.
W ramach formacji katechetycznej, która miała trwać przez 3 lata przed chrztem, poproszono nas o zaangażowanie się w parafialny ruch młodzieżowy. Wybrałem, poprzez przyciąganie, bycie zakrystianem. Tam rozpoczęła się droga, która zakończyła się kapłaństwem.
Przez 10 lat byłem zakrystianem, zawsze w bliskości księży i seminarzystów. Jak to się często mówi, miłość jest zaraźliwa. I tak, powołanie, jako że jest historią miłosną, również może być zaraźliwe. Zostałem zarażony pięknym życiem zakonników księdza Orione, którzy prowadzili parafię Matki Bożej z Anyama. Co więcej, byłem zarażony i zachwycony świadectwem zakonników Małych Sióstr Misjonarek Miłości. Moją pierwszą i największą przyjaciółką i kierowniczką duchową była polska siostra Evelyn.